Dzis bylam u moich kotkow bezdomnych.
Kilka dni nie wychodzilam z domu bo sie zle czulam.
Czekały na mnie z upragnieniem, wybiegły mi na przeciw żeby się przywitać, miau, miau, miau,... a było ich 8 ..
Dostały śniadanko i były zadowolone- ja tez.
piątek, 29 października 2010
czwartek, 21 października 2010
A to mój śliczny koteczek Mimi, którego tez już nie mam.
Od maleńkiego karmiłam go smoczkiem.
Biedaczek wzięty z ulicy. Przez 2 miesiące nosiłam go na piersiach, pod kamizelka, ogrzewałam go ,
słuchał bicia mojego serca. Był w złym stanie ale się jakoś wykurował.
To tez Mimi, ale Mimi nr 2
Chorował bardzo od malutkiego, ale nie potrafił zwalczyć choroby...Ile wizyt było u weterynarza, tego nie zliczę.
A tu Aramis, piekny, bialy kotek
Dieta...
Dziś jest czwartek, czuje się nienajlepiej już od tygodnia.
Rozchorowałam się przez własną głupotę. Zrobiłam dietę oczyszczającą wątroby, woreczka żółciowego itd. Przepis na to znalazłam w Internecie.
O mało co, a byłabym już na "drugiej stronie".
Widocznie czas mój jeszcze się nie skończył na naszej Matce Ziemi...
Napisze o tym później, bo teraz idę do łóżeczka, sil nie mam....
Subskrybuj:
Posty (Atom)